Me and R5

Me and R5

wtorek, 21 stycznia 2014

19,01,2014
Minęły już prawie dwa tygodnie od wypadku Rossa. Martwi mnie to, że nadal nic sobie nie przypomina. Wszyscy staramy się mu pomóc, odtworzyć różne momenty. Pokazaliśmy mu filmiki z nami, relacje z koncertów, zdjęcia. Codziennie po szkole spędzam z nim czas. Zresztą sam lekarz kazał mi tak robić. Szkoda, że nie dał mi zwolnienia ze szkoły. Taa...nie ma tak dobrze. Ile to jeszcze będzie trwało? Ten czas dłuży się jak nigdy. Jednak jest rzecz, której nadal nie potrafię pojąć. Ross pamięta mnie, wie jak grać na instrumentach, zna swoje piosenki, a kim jest i swojej rodziny nie kojarzy. Czy tylko mnie to dziwi? Mózg człowieka jest najdziwniejszą rzeczą w świecie. A jakby tego było mało mama cały czas wypomina mi złe oceny. Mam już tego dość! Mój chłopak właśnie ma amnezję. Próbuję zrobić coś dobrego i mu pomóc, a tu jeszcze mi dowalają. Cały czas powtarza mi, że jeżeli nie poprawię się w szkole mogę zapomnieć o najbliższym występie. A no właśnie! 5 lutego R5 wielki koncert, na którym muszę być. Jestem ich tancerką, to mój obowiązek! Dlaczego w życiu wszystkie złe sytuacje kumulują się w jednym czasie? Nie mogło to być tak, że w jeden miesiąc-jedna tragedia, za jakieś 2 miesiące kolejna? NIE! To musi działać razem. Do tego jeszcze nie śpię po nocach i zapadam w jakąś depresję. Nie wiem, czy to dojrzewanie, czy co, ale mi się to nie podoba.
W drodze do Rossa
- Przepraszam - ktoś mnie zaczepił.
- Słucham, o co chodzi?
- Jestem z gazety "Time4U" i prowadzę artykuł o amnezji Rossa Lyncha. Wiem, że pani jest jego dziewczyną, więc mogłaby mi pani pomóc?
- Nie, nie mogę. To jest nasza prywatna sprawa, a wam nic do tego!
- Ale to zajmie tylko minutkę.
- Czy ja powiedziałam "tak"? Nie. Więc proszę teraz odejść, śpieszę się.
- To dla mnie wielka szansa. Proszę. To byłby pierwszy taki artykuł na ten temat. Zyskałbym sławę.
- Ale mnie to nie obchodzi, jasne? Żegnam.
Co za ludzie! Z ludzkiego nieszczęścia robią jakiś głupi artykuł. Może niech jeszcze film nakręcą.
W domu R5
- Hej, już jestem! - krzyknęłam, wchodząc.
- O cześć - podszedł do mnie Ratliff.
- I jak tam?
- Nie wiem już sam. Nie rozumiem tej sytuacji.
- To nie jestem jedyna. Jak on się czuje?
- W sumie to...normalnie. 
- Chodźmy do niego.
Poszliśmy razem na górę, ale Rossa tam nie było.
- Chwila. Gdzie on jest?
- Nie wiem, cały czas przy nim byłem, bo rodzice pojechali z resztą na zakupy. Tylko teraz na chwilę poszedłem, bo musiałam otworzyć ci drzwi. jak niby uciekł?
- Lepiej zadać sobie pytanie: Dlaczego?
- No, ale jak? Przecież byliśmy przy wejściu.
- Pewnie zszedł po tym drzewie - wskazałam na klon pod oknem.
- Musimy go znaleźć, on nie pamięta naszego miasta!
- Dzwoń do Marka i chodź!
Szukaliśmy tak całe popołudnie. Nigdzie go nie było. Pytaliśmy się ludzi, ale oni tez nic nie wiedzieli. Po paru godzinach moja wrażliwość się ujawniała. Zaczęłam płakać, bo bardzo się o niego bałam. Pocieszenia reszty nic mi nie dały. Zresztą w takiej sytuacji nikt nie umie pocieszać, bo sam potrzebuje słowa wsparcia. Zaczęłam wyobrażać sobie najgorsze scenariusze. A co jeśli nie zauważył zbliżającego się auta, przechodząc przez ulicę? A może wsiadł do jakiegoś pojazdu i teraz już nie znajduje się tutaj? czemu człowiek największą wyobraźnię ma wtedy, gdy coś złego się stało?
Ale chwila...Wiem gdzie on może być!
Bez powiadomienia innych pobiegłam na....wzgórze. Musiał tam być. Czułam to.
Tak! Jest! Widzę go!
Podeszłam spokojnym krokiem i usiadłam koło Rossa.
- Pamiętasz? To tutaj zabrałeś mnie na pierwszą randkę.
Też pytanie! On nic nie pamięta! Aśka, ogarnij się!
- Tak, jak przez mgłę, ale tak.
No dobra...to się robi coraz bardziej dziwne.
- Ale jak? Naprawdę przypominasz sobie te wszystkie chwile związane ze mną?
- Jakoś samo mi tak wychodzi. Wiem też, że ci wtedy śpiewałem.
Powalasz mnie na kolana
Ciężko oddycham
Kiedy jesteś obok mnie czuję gorąco
A mnie każesz zmieniać biegi

Tracę sen
Liczę owce jak
1,2,3, No dalej!
Zahipnotyzowałaś mnie
Hipnotyzujesz mnie
Sposobem-o sposobem-o
Sposobem nad moją głową i nie wiem co robić
Bo ja nie mam dość ciebie
Czasami nie mogę myśleć, że wszystko jasne.
- Tak. To było mega romantyczne. Dziękuję ci za to.
- Już wtedy wiedziałem, że nasza miłość jest inna od wszystkich.
Zatkało mnie. To naprawdę tak wygląda. Zależy mu na mnie, jak na nikim innym.
- Ale czemu uciekłeś?
- Coś mi powiedziało, że mam tu przyjść, więc poszedłem za głosem serca. Trochę się pogubiłem, ale w końcu znalazłem drogę.
Trochę jeszcze posiedzieliśmy i porozmawialiśmy, ale trzeba było wracać. Po drodze zadzwoniłam, że już wszystko ok i nie ma się o co martwić. Ross narobił nam wiele strachu, ale jednocześnie przekonałam się na 100%, że szybko to my się nie rozstaniemy!
Jesteśmy silną parą i przetrzymamy wszystko!
































2 komentarze:

  1. Rozdział świetny i taki romantyczny. Czekam na next ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Super. Zapraszam na tego bloga r5-my-love-story.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń