Me and R5

Me and R5

niedziela, 4 maja 2014

19,04,2014
Aaa! Za dokładnie 4 godziny przyjeżdża po mnie Riker z Rossem i jedziemy do domu R5! Już się nie mogę doczekać. Wreszcie zobaczę mojego kochanego, zazdrosnego... chłopaka i najwspanialszych w życiu przyjaciół. A najlepsze jest to, że wracam dopiero jutro wieczorem. I wiecie co...Zauważyłam ostatnio, że rodzice pozwalają mi na coraz więcej. Najpierw dekorują mi pokój w iście moim stylu, teraz nie mają nic przeciwko spotykania się ze znajomymi. O co chodzi? Może się zmienili...Ale żeby tak nagle?! Ha! Przecież to niemożliwe. No  nic. Teraz muszę przygotować się do wyjazdu. Pomyślmy...Jest 8:00, więc wypadałoby się umyć. Później może zjem śniadanie i wybiorę jakiś strój na podróż. Tylko co ja mam włożyć? Musi mi być wygodnie, ale zarówno chcę wyglądać ładnie, bo przecież spotkam się z Rossem. Dobra, potem coś wymyślę.
Po 2 godzinach
Ach! Jeszcze tyle czasu do przyjazdu chłopaków. Zdążyłam już wszystko spakować, przygotować się itp. Nie chce mi się tak długo czekać. Od rana chodzę nakręcona i nie potrafię usiedzieć w miejscu. Jestem zbyt podekscytowana tą wizytą. O, telefon mi dzwoni. Ciekawe kto to...Hmm...Jakiś nieznany numer. Odebrać? No w sumie, co może mi się stać.
- Halo?
- Siema! 
- Kto mówi?
- Twój przyszły wybranek.
- Ymm, to pomyłka. Ja mam chłopaka...
- To mi nie przeszkadza. I tak już nie na długo.
-  Co? Przepraszam,ale... Czy możesz mi wreszcie powiedzieć kim jesteś?
- Niedługo się dowiesz. Na razie słońce.
What the.... Co to miało być?! Niby co miało znaczyć "już nie na długo"? Mam się bać, czy to jakiś dzieciak robi sobie żarty?! I skąd on ma mój numer?! Nikomu obcemu nie podawałam, na facebooku ani na twitterze nie mam go udostępnionego! Dziwne rzeczy się tu dzieją. Tak się teraz zastanawiam, czy kiedyś narzekałam na swoje nudne życie...jeżeli tak, to chyba wolałam je niż teraźniejsze, w którym nie mam dnia spokoju!
Przed podróżą
- Ross!
Krzyknęłam jak tylko zobaczyłam wysiadającego go z auta.
- Asia!
- Jak ja się za tobą stęskniłam!
- A myślisz, że ja nie! Brakuje cię w naszym mieście. Tak się cieszę, że spędzisz ten week-end u nas.
I jak zwykle staliśmy, obejmując się przez trochę...dużo...czasu :).
- Ekhm...Ja tu tak jakby stoję - wspomniał blondyn.
- Riker, przecież nie zapomniałam o tobie. Chodź tu!
Po przywitaniu wsiedliśmy do auta i nie czekając na nic, wyruszyliśmy. Po drodze wstąpiliśmy także do McDonalds, żeby coś przegryść. Każdy znas kochał frytki, więc jasne było, co wzięliśmy. Do tego Riker zamówił jeszcze burgera, Ross cheeseburgera a ja snackwrapa. Po przerwie pojechaliśmy dalej. 
- Ej, co jest? Wydajesz się trochę...yyy...zagubiona, czy coś - zauważył Ross.
- Ja? Nie, nie...
Nie wiedziałam, czy powiedzieć im o dzisiejszym telefonie. 
- Przecież to widać - popatrzył się w lusterko Riker.
- Ty też tak myślisz? Chłopaki, naprawdę wszystko ok.
- Zgłaszam sprzeciw - odkrzyknął Ross.
- Co? - oboje z Rikerem spojrzeliśmy na mojego chłopaka.
- Oj, sory. Ostatnio oglądałem za dużo spraw sądowych i teraz mi się udzieliło. Chodziło mi o to, że nie wymigasz się. Musisz nam powiedzieć.
- Ty mnie czasem załamujesz..
- Wiem! - wyszczerzył swoje białe zęby Ross.
- Pff...No wracając to...Dzisiaj rano ktoś do mnie zadzwonił i mówił, że jest moim wybrankiem...
- Ha ha ha! Nie wierzę, co za dzieciak. 
- Riker! Ja serio nie wiem, co o tym myśleć, bo później jak powiedziałam mu, że przecież już mam chłopaka...
- Jestem z ciebie dumny - przerwał mi Ross.
- To on tylko odpowiedział mi, że wie, ale nie muszę się martwić, bo już nie na długo.
- Co?! - zdziwił się Rossy.
- Moja reakcja była taka sama. Teraz już wiecie, czemu tak wyglądam. A jeżeli on mówił serio i coś ci zrobi! Nawet nie chcę o tym myśleć!
- Nie gadaj bzdur. Wiesz ile ludzi robi teraz sobie głupie kawały przez telefon! To się staje normalne.
- Może, ale i tak na naszym miejscu bym uważała i powiedziała komuś.
- Ale komu? Policji? A chociaż masz jego numer?
- Nie, miałam napisane: "nieznany numer".
- To nic nie wskóramy. Nie mamy dowodów.
To prawda. Nawet jeżeli zgłosilibyśmy tę sprawę, to i tak nic z nią nie zrobią. Dlaczego zawsze potrzebne są te durne dowody?! 
Na miejscu
Przed domem zobaczyłam całą rodzinkę z Rydel na czele. Aż mi się cieplej na sercu zrobiło jak ich zobaczyłam. 
- Witaj Asiu!- wołali wszyscy.
Nawet zobaczyłam Malwinę! Ha ha, chyba Riker serio się w niej zakochał i to z wzajemnością ^^.
- Tak miło was widzieć.
Podeszłam do każdego i przytuliłam się. Nagle poczułam czyjeś ręce na moich oczach.
- Teraz chodź, pokażę ci niespodziankę.
Posłuchałam się i powoli nadal nic nie widząc, poszłam tam, gdzie prowadził mnie Ross.A kiedy tylko mogłam otworzyć oczy, zobaczyłam, że Lynch'owie przygotowali przyjęcie! Było pełno jedzenia, grała muzyka. 
- Ojej! Dziękuję wam! Jesteście cudowni.
- Kto ma ochotę wskoczyć do basenu?! - zawołał Rocky.
- Urządźmy konkurs na najlepszy trik! - zaproponował Ross.
- Ale ja, Delly i Ratliff nie umiemy rzadnych sztuczek...- zaprotestowałam.
- W takim razie wy będziecie oceniać i zadecydujecie kto wygrał - powiedział Rocky.
To była trudna decyzja...Każdy z nich zasługiwał na pierwsze miejsce. Ale jednak musiał być zwycięzca, więc musieliśmy zdecydować. Po paru minutach ogłosiliśmy, że wygrywa Ross! Ja i tak będę twierdzić, że wszyscy zwyciężyli. Potem bez gadania już wszyscy wskoczyliśmy do basen. Nieważne, że mieliśmy na sobie ciuchy! Grunt to dobra zabawa.
Niestety wieczorem, kiedy poszłam do łazienki, by się umyć, humor mi się zepsuł. Znowu ten palant się odezwał. Tym razem przysłał sms-a.
To co fajnie się dziś bawiłaś?
Ciesz się póki możesz.
Pamiętasz? Niedługo już twoja uśmiechnięta mina, 
nie będzie już taka wesoła!
Teraz to już na serio się boję!

3 komentarze:

  1. Co ? Boże. Kim jest ten "ktoś" ? Ja się sama już boję xD Dawaj szybko next, bo jestem strasznke ciekawa kto jest tym ktosiem. Ogólnie rozdział boski
    Pozdrawiam
    ~Julka~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki <3 <3 <3 + wena mnie natchnęła na historii, więc dzisiaj dodam nowy xd

      Usuń