1 czerwca 2014
Dzień Dziecka! Yeah! Taa, moi rodzice już dawno przestali hucznie obchodzić to święto. Ale zawsze o nas pamiętają i dają nam jakie drobiazgi i całą torbę słodyczy. I zwykle po tym tyję jakieś pół kilo. Dzisiaj także nie zapomnieli o jakże wspaniałych dzieciach. Kiedy otworzyłam oczy, zobaczyłam koło mojego łóżka pięknie zapakowany prezent, w którym znalazłam nową, prześliczną torebkę i oczywiście słodkości! No to witamy nowa wago :). Potem stwierdziłam, że ubiorę dzisiaj coś ładnego. Wybrałam jedną z moich najnowszych sukienek, a włosy pofalowałam. Do tego postanowiłam, że trochę się pomaluję. Wyszłam z pokoju i zauważyłam, że drzwi od pokoju Austina są uchylone, a on siedzi na łóżku z głową w rekach. Chyba się załamał...Kto to wie. Z nim to nigdy nic nie wiadomo. Co zrobisz...
- Hej córeczko! - odezwał się pierwszy tata - wszystkiego najlepszego z okazji dnia dziecka.
- Ha ha, dzięki tato.
- Cześć słońce, najlepsze życzenia także od mamy.
Dziwne, jest dzisiaj w jakimś dobrym humorze.
- Dziękuję, co dzisiaj na śniadanie?
- Twoje ulubione naleśniki z bananami i nutellą.
- Mmm, pycha. Macie jakieś plany na dzisiaj z naszym udziałem, czy...mogę wyjść na miasto?
- No pewnie, że możesz. My z tatą jedziemy na zakupy, może kupimy jakieś ciasto, czy lody. Wy macie swoje święto, więc róbcie, co chcecie.
- Mamo, muszę jechać do Jen! - wbiegł do kuchni Austin.
- Ale słonko, co się stało, czemu jesteś taki zdenerwowany?
- Nasze dziecko jest chore, ma strasznie wysoką gorączkę i jest odwodnione. Muszę znaleźć się jak najszybciej w szpitalu, gdzie teraz leży.
- Podwieziemy cię - powiedział tata, wstając z krzesła, mimo że jeszcze nie dokończył swojego posiłku.
- No oczywiście, że tak, idź do samochodu, my za chwilę będziemy gotowi.
No dobra...Się porobiło... Biedny dzieciak..Chwileczkę! Może to będzie mega samolubne z mojej strony, ale właśnie wpadłam na świetny pomysł! Skoro rodzice jadą do naszego starego miasta, to zabiorę się z nimi i odwiedzę R5! Plan idealny i...zły, ale w tej sytuacji cel uświęca środki.
Już u Lynch'ów
Właśnie siedzimy wszyscy na kanapie i oglądamy Avatar. Widziałam ten film setki razy, bo to drugi ulubiony film Rossa.
- Asia, chodź ze mną na chwilę - nagle odezwała się Rydel.
- Ok, już lecę.
- Ej! Przecież oglądamy!
- Kochanie, mam wymienić ile razy już mi to puszczałeś?
- No, ale...
Posłałam mu całusa.
- Weź ty mi nic nie symuluj, tylko jak chcesz iść, to proszę mnie tu naprawdę pocałować.
Spełniłam jego prośbę i pobiegłam za Delly, która już była na górze.
- Co jest?
- Doradź mi! Pamiętasz tego Josha z naszej klasy?
- No jasne, spoko gość, a co z nim?
- Nagle dzisiaj się do mnie odezwał. Napisał mi na facebook-u, co w ogóle nie jest romantyczne, że mnie kocha.
- Co?! On?! Przecież to największy flirciarz na Ziemi. On żadnej tak jeszcze nie powiedział, a był z..czekaj..około 20 laskami!
- No wiem, wiem, dlatego się zdziwiłam. Coś mu się odwidziało, czy co?! Napisał też, że już od dawna mu się podobam...
- On był z jedną najdłużej przez 5 dni! Jak niby może kochać cię od dawna! To kompletnie nie w jego stylu.
- No przecież wiem!
Rydel chyba za głośno to powiedziała, bo nawet chłopcy zatrzymali odtwarzanie i zapytali się, czy wszystko gra.
- Sory, jestem po prostu zdruzgotana. W sumie ja go nawet lubię...ale nie chce narażać się na związek, który będzie trwał z tydzień.
- Żeby chociaż...
- Aśka!
- Wybacz. Posłuchaj, skoro on napisał, że cię kocha, a raczej to nie możliwe, więc sprostujmy to, że się w tobie zakochał, powinnaś dać mu szansę, jezeli i ty coś tam do niego czujesz.
- Tak sądzisz?
- Czemu nie, a przecież ty jesteś mistrzynią słodkiej zemsty. Jeżeli cię po prostu oszuka, załatwimy mu wspaniałe, publiczne upokorzenie.
- Dzięki Asia, ty zawsze wiesz, co robić.
Zeszłyśmy obie, uśmiechnięte na dół, by dokończyć film. Po tym wszyscy wyszliśmy na ogród i zjedliśmy prawie całą zawartość lodówki, włączyliśmy muzykę i zaczęliśmy tańczyć! Najlepszy Dzień Dziecka w historii. Potem chwilę jeszcze pogadaliśmy i przyjechali moi rodzice. Niestety musiałam się pożegnać. Austin został przy Jennifer. Na szczęście dziecku już lepiej. W domu zjedliśmy jeszcze lody, oj będę gruba i razem z rodzicami obejrzeliśmy cały sezon naszego ulubionego serialu.
W nocy, kiedy już powoli zasypiałam, odezwał się mój telefon z sms'em od Rossa.
Wybacz, że nie pokazałem ci mojego prezentu dla ciebie, jak u mnie byłaś, ale nie znalazłem dobrej chwili. Oto i on:
Byłaś biznesem
Ja byłem start-up
Byłaś dużymi wydatkami
Ja byłem niewidzialny
Potrzebowałem kawy
Ty byłaś w Starbuck
Byłaś nagraniem
Ja byłem remiksem
Byłaś promieniem słońca
Ja byłem deszczem
Potrzebowałaś czasu
Ale byłaś moim rolexem
Nie mogłem zrobić tego dobrze
Dopóki nie otworzyłaś mi oczu
Odwróciłaś moje życie
Do góry nogami
Rzeczy nadchodzą
Nie mogłem znaleźć
Gwiazd na niebie
Ale teraz znalazłem nas
Rzeczy nadchodzą
Nawet jeśli jestem w dołku
Co wystarczające
Patrząc na ziemię
Nie mogłem znaleźć
Gwiazd na niebie
Ale teraz znalazłem nas
Rzeczy nadchodzą
Cudowny tekst, jak zawsze z resztą!
Rydel chyba za głośno to powiedziała, bo nawet chłopcy zatrzymali odtwarzanie i zapytali się, czy wszystko gra.
- Sory, jestem po prostu zdruzgotana. W sumie ja go nawet lubię...ale nie chce narażać się na związek, który będzie trwał z tydzień.
- Żeby chociaż...
- Aśka!
- Wybacz. Posłuchaj, skoro on napisał, że cię kocha, a raczej to nie możliwe, więc sprostujmy to, że się w tobie zakochał, powinnaś dać mu szansę, jezeli i ty coś tam do niego czujesz.
- Tak sądzisz?
- Czemu nie, a przecież ty jesteś mistrzynią słodkiej zemsty. Jeżeli cię po prostu oszuka, załatwimy mu wspaniałe, publiczne upokorzenie.
- Dzięki Asia, ty zawsze wiesz, co robić.
Zeszłyśmy obie, uśmiechnięte na dół, by dokończyć film. Po tym wszyscy wyszliśmy na ogród i zjedliśmy prawie całą zawartość lodówki, włączyliśmy muzykę i zaczęliśmy tańczyć! Najlepszy Dzień Dziecka w historii. Potem chwilę jeszcze pogadaliśmy i przyjechali moi rodzice. Niestety musiałam się pożegnać. Austin został przy Jennifer. Na szczęście dziecku już lepiej. W domu zjedliśmy jeszcze lody, oj będę gruba i razem z rodzicami obejrzeliśmy cały sezon naszego ulubionego serialu.
W nocy, kiedy już powoli zasypiałam, odezwał się mój telefon z sms'em od Rossa.
Wybacz, że nie pokazałem ci mojego prezentu dla ciebie, jak u mnie byłaś, ale nie znalazłem dobrej chwili. Oto i on:
Byłaś biznesem
Ja byłem start-up
Byłaś dużymi wydatkami
Ja byłem niewidzialny
Potrzebowałem kawy
Ty byłaś w Starbuck
Byłaś nagraniem
Ja byłem remiksem
Byłaś promieniem słońca
Ja byłem deszczem
Potrzebowałaś czasu
Ale byłaś moim rolexem
Nie mogłem zrobić tego dobrze
Dopóki nie otworzyłaś mi oczu
Odwróciłaś moje życie
Do góry nogami
Rzeczy nadchodzą
Nie mogłem znaleźć
Gwiazd na niebie
Ale teraz znalazłem nas
Rzeczy nadchodzą
Nawet jeśli jestem w dołku
Co wystarczające
Patrząc na ziemię
Nie mogłem znaleźć
Gwiazd na niebie
Ale teraz znalazłem nas
Rzeczy nadchodzą
Cudowny tekst, jak zawsze z resztą!
Super rozdział, chociaż troszkę krótkawy xd hahaha. Czekam oczywiscie na next. Mam do ciebie jeszcze małe pytanko, czy ty jeszcze wgl czytasz moje opowiadania? Jakoś dawno nie widziałam komentarza od Ciebie ;( A już troche rozdziałów zdążyło się pojawić xd
OdpowiedzUsuńNo nic…
Całuski ;**
~Julia~
Dziękuję <3
UsuńI oczywiście, że czytam, fakt ostatnio nie komentowałam, ale też mnie nie było dużo czasu, ale już wszystko nadrobiłam :*
Świetny rozdział :) Przy okazji nominowałam cię do LBA.
OdpowiedzUsuńSzczegóły: http://amazing-story-r5.blogspot.com/2014/08/lba.html#comment-form
Dziękuję <3
Usuńdzięki ;)
OdpowiedzUsuń