Me and R5

Me and R5

poniedziałek, 17 lutego 2014

20,02,2014
Matty'ego nadal nie ma w szkole. Chyba trochę przesadził, chociaż nikt w sumie nie wie, co takiego zrobił. A wydawał się taki spokojny i miły. Ha! W ogóle mam dzisiaj zamiar rozwikłać zagadkę mojego barta i nie odpuszczę póki nie dowiem się, o co w tym wszystkim chodzi! No! Postanowione! Tak...tylko od czego mam niby zacząć. Przecież nie spytam się go tak po prostu. Muszę mieć jakiś chytry plan...
Po szkole
Austin jeszcze ma lekcje, więc mogę podejść pod jego szkołę i trochę się rozejrzeć. Chwila, dlaczego on już wychodzi? Przecież jest dopiero 13:20, a on kończy za dwie godziny. No proszę, widzę, że wagary to także jego specjalność! Ej, a przepraszam bardzo, co to za babka? Czemu on ją całuje? No wiem, że już nie jest Rydel, ale to nie jest ta sama, co na imprezie! A to pies na baby, czy coś.... Pośledzę ich chwilę, może coś razem kombinują. O! Że co?! Nie wierzę!! Ale jak? On? Austin? Czy on ma dziecko?!
Przecież to nie możliwe! Niby jak? No w sensie...Kiedy? Przecież praktycznie całe swoje życie spędził w domu dziecka, gdzie raczej to jest nie możliwe, a to dziecko ma przynajmniej rok. To jest bezsensu. Owszem, mogę myśleć, że to jakaś siostra, czy kuzynka, ale Austin zachowuje się zbyt czule.
W domu
Moje śledztwo jak na dzisiaj zakończone. Niestety jego wyniki niezbyt mnie zadowalają. Oczywiście stało się to, co podejrzewałam. Podsłuchałam ich rozmowę, jak siedzieli w parku. Mówili coś o naszej rodzinie, że gdyby nie my już dawno skończyliby pod mostem. Do tego jeszcze rozmawiali o rodzicach Austina. To dziwne, bo z jego wypowiedzi wynikało, że oni nadal żyją i nawet mieszkają w okolicy. Ciekawe kto teraz kłamie. On czy może moja mama? Może od dawna o wszystkim wiedziała, ale nie chciała mi mówić...Tylko dlaczego? Tak wiem, zadaję za dużo pytań. Dlatego też muszę iść teraz do mojego brata i wszystko po kolei wyjaśnić. Będzie ciężko, ale trudno.
- Austin...-weszłam cicho do jego pokoju.
-Czego?
-Możemy pogadać?
-O czym?
-A tak o. O życiu i takich tam innych sprawach...
-Nie mam jakoś ochoty.
Ehh...Czy naprawdę on może zacząć współpracować! 
-Ale brakuje mi ciebie. Ostatnio w ogóle się nie widujemy, nie rozmawiamy.
-Masz przyjaciół? Masz! Masz chłopaka? Masz! To spotkaj się z nimi i załatwione.
Ok, sam tego chciałeś! Załatwię to teraz!
-Dobra, przyznaję przyszłam tu z innego powodu niż, by tylko wymienić parę zdań. Mógłbyś mi powiedzieć prawdę o sobie. Wiem, że mnie okłamałeś.
-Nie rozumiem cię.
-Austin! Nie bądź idiotą! Widziałam cię dzisiaj z twoją żoną, dziewczyną, czy nie wiem kim. I wyobraź sobie, że nie tylko z nią! 
-Śledziłaś mnie?!
-Nie...Akurat spacerowałam w parku, kiedy cię zobaczyłam.
Musiałam skłamać, tak to by mi nic nie powiedział.
-I pewnie rozmowę też słyszałaś?
-Nie do końca, ale tak.
-Oh! To miała być tajemnica! Nie miałaś się niczego dowiedzieć!
-Dlaczego?
-Nie wiem, twoja mama kazała mi zachować to wszytko w ukryciu. Posłuchałem się jej i tyle.
-No to skoro już wszystko wiem, opowiesz mi to od początku?
-Zawsze jesteś taka ciekawska?
-Czasami mi się zdarza.
-Wszystko zaczęło się kiedy miałem 17 lat. Spotkałem Jennifer na jednej imprezie.  Ale tego, co wydarzyło się później chyba tłumaczyć ci nie muszę. W każdym razie mój tata dowiedział się o tym i kazał mi wynosić się z domu. Nie obchodziło go to, czy znajdę jakiś dom, czy nie. Od tamtego czasu ma mnie w nosie. Nie mogłem schronić się u Jen, bo jej matka mnie nienawidziła. Jednak okazało się, że nasze mamy się przyjaźnią, więc postanowiłem, że poproszę was o pomoc. Nie wiedziałem, że twoja mama się zgodzi, ale najwyraźniej było jej mnie żal...
- To straszne! Ale chwila, dlaczego podrywałeś Rydel?
- Akurat zerwałem z Jen.
- I znalazł się kolejny, który kupuje bułki, nie czekając na dostawę!
- Co?
- A nie, nic. Dawne czasy. Ale...jak mogłeś? Ona cię naprawdę kochała!
- Wiem i teraz tego żałuję.
- Chyba trochę za późno. Co ci strzeliło do głowy, żeby w ogóle zaczynać jakikolwiek z nią związek? A oczywiście potem już ci Delly się znudziła i musiałeś podrywać dziewczyny na imprezach!
- Byłem głupi! Nie wiedziałem, co robię! A co do tamtej dziewczyny na przyjęciu to....nie myślałem wtedy trzeźwo.
- I jeszcze to?! 
- To nie moja wina! To ten Matty mnie namówił.
2 godziny później 
Co za głupek! To się w głowie nie mieści, co on wyprawiał! Nie....To się nie dzieje! Palant, po prostu tego się nie da inaczej określić. Nie wytrzymałam i zadzwoniłam do Rossa. Musiałam mu to powiedzieć. Wiem, że nie powinnam. Zwykle sekrety ludzi są u mnie bezpieczne, ale nie dałam rady. Musiałam z kimś na ten temat pogadać. Nie chciałam martwić Rydel, więc pierwszy nasunął mi się mój chłopak. On sam nie wierzył w to, co mówię. Myślał, że streszczam mu jakiś film. Nic nie mógł mi doradzić. Ta sprawa była zbyt poważna. To dziwne, bo od razu przypomina mi się piosenka R5:
Wherever we go yeah
It's crazy stupid love
I'm loosing all control (ooh)
Wherever it takes baby
It's crazy stupid love
I feel it throught your bones (ooh)
(We got that)
Crazy stupid love

Zbyt szalona jak dla mnie.
Niestety jest jeszcze jedna rzecz, która mnie martwi....Matty. Austin powiedział, że on namówił go do picia na tamtej imprezie, co by świadczyło, że on na pewno pije i jak znam życie, to pewnie też pali. Boję się, że nie ustrzegł się od narkotyków....Co ci ludzie robią ze swoim życiem?

sobota, 15 lutego 2014

14,02,2014
Dzisiaj są walentynki! Jeej! I pomyśleć, że rok temu nienawidziłam tego święta. Uważałam, że jest zbyt komercyjne i zbyt słodkie. Jednak wtedy nie miałam z kim go świętować. W tym roku to się zmieniło. Specjalnie z tej okazji przyrządziłam pyszne babeczki dla Rossa. Może niektórym wydaje się to nieciekawe, ale wiem, że on je kocha, więc powinien być zadowolony. szkoda mi Rydel. Biedna jeszcze nie otrząsnęła się z tamtego wydarzenia. A przecież minęło już tyle czasu. Ja nadal nie mogę w to uwierzyć! Jak on mógł tak zrobić. Przecież wydawał się być taki miły. Jednak niestety jest prawdą to, że pozory mylą. No, ale tym problemem zajmę się kiedy indziej.
Szkoła
Dobra...cofam to, co napisałam, czyli że walentynki już nie są dla mnie zbyt słodkie. Właśnie weszłam do szkoły, a tu mnóstwo serduszek, kwiatków i w ogóle. Haha, chyba komitet dekoracyjny trochę przesadził z ozdobami. No nic, w końcu to jedyny taki dzień w roku, więc już się nie czepiam.
Nagle, podchodząc do szafki, poczułam czyjeś ręce na moich oczach.
- Ross? To ty?
- Czemu tak szybko zgadłaś?
- Pomyślmy...,bo tylko ty tak właściwie mógłbyś dzisiaj to zrobić.
- No dobra, racja. Ale nie ważne. Po lekcjach spotykamy się pod wejściem, ok? Mam coś zaplanowanego dla ciebie.
- Ahhh...Już nie mogę się doczekać!
Zadzwonił dzwonek i poszliśmy do klasy. Jednak tam nie spotkało nas nic dobrego. Przy drzwiach zauważyliśmy policję. Nikt nie wiedział, co się stało. Nie mogliśmy niestety wejść do środka, więc czekaliśmy i rozmawialiśmy na korytarzu. Zaczęłam się rozglądać kogo brakuje z naszej klasy. Zauważyłam, że nigdzie nie było Matty'ego. Czy mnie to dziwi? Szczerze...chyba nie. Po jego ostatnich wybrykach to było wręcz pewne, że chodzi o niego. Ja już nie rozumiem. Najpierw Austin, teraz Matty. Ludzie, ogarnijcie się! Co się z wami dzieje?
- Podejrzewasz coś? - zapytała mnie Rydel.
- Owszem. Widzisz tu gdzieś naszego kochanego przestępcę?
- No nie. W sumie może masz rację, nie byłabym zdziwiona, jeśli zaraz wyjdzie z tą policją, zakuty w kajdanki.
- Tylko dlaczego złapali go w szkole?
- To przecież jasne.
- Dla mnie nie zbyt.
- Zobacz. Nasze miasto może nie jest wielkie, ale schować się tu łatwo. Natomiast w szkole już nie. Policja ma wgląd, gdzie, kto chodzi. 
- Racja. Na to nie wpadłam. Trochę głupio. Ja tam bym wolała zostać przyłapana gdzieś z dala od znajomych i nauczycieli.
- No raczej.
- Patrzcie. Wychodzą - szepnął do nas Ross.
Powiem jedno. Od dzisiaj zostaję detektywem. Oczywiście, że moje spostrzeżenia się sprawdziły. Ale nie jest to powód do żartów. Nie było miło widzieć swojego kolegi w kajdankach. Ale co on mógł takiego zrobić, że doszło do aresztowania? No pięknie. Muszę zająć się kolejną sprawą! Dzięki Matty...
Po lekcjach
- Gotowa?- zapytał Ross.
- Jak zawsze.
Chyba każdy się domyśla, gdzie mnie zabrał. Do zgadnięcia tego nie trzeba być Sherlockiem. Jednak dzisiaj było tu jeszcze piękniej nić zwykle. Na środku wzgórza leżał koc z koszem piknikowym. W okół leżały płatki róż. Było pięknie! Dobrze, że pogoda nam dopisywała.
- I jak ci się podoba?
- Hmmmm....Wiesz mógłbyś się bardziej postarać. Te płatki są nie równo ułożone. O symetrii już nie wspomnę. Haha. Dobra już kończę. Jest po prostu wspaniale!
- To się cieszę. Choć zjemy coś. 
Usiedliśmy na kocu i zajadaliśmy się przekąskami przygotowanymi przez Rossa. 
- Co myślisz o tej całej sytuacji z Matty'm?
- Nie sądziłem, że mógł tak postąpić. Wiesz...szczerze to nie zbyt pamiętam jaki był, ale z twoich opowiadań nie wynikało, że mógłby popełnić jakieś przestępstwo.
No tak, zapomniałam zupełnie o amnezji Rossa. Może to dlatego, że powoli wraca mu pamięć i tylko jeszcze czasami muszę mu coś przypominać.
- No właśnie! Ale dobrze, już koniec tego tematu, dzisiaj nie powinniśmy się tym przejmować. W ogóle zapomniałam, że ja też coś dla ciebie mam. Nie jest to nic wielkiego, ale zrobione od serca. Dam ci to, jak będziemy wracać, wtedy na chwilę wstąpię do domu, ok?
- Jak tylko chcesz.
Długo jeszcze gadaliśmy. Nigdy nie kończą nam się tematy. Pewnie dlatego tak kocham spędzać z nim czas. Świetnie się dogadujemy i rozumiemy. To naprawdę ważne w związku. Pasujemy do siebie idealnie. Choćby sytuacja z zanikiem pamięci Rossa to potwierdziła. Zapomniał o wszystkim i wszystkich...tylko nie o mnie. Aż na samą myśl o tym wzruszam się. 
- Idziemy już? Mam coś jeszcze w planach, a dzień nie trwa wiecznie.
- Jeszcze coś? Czy ty przypadkiem nie jesteś za dużym romantykiem?
U R5
- Podaj mi rękę i zamknij oczy.
Zrobiłam to, co kazał mi Ross i powoli gdzieś z nim szłam.
- Jesteśmy. Możesz już otworzyć oczy.
Ku mojemu zdziwieniu znaleźliśmy się w .... garażu. Były rozstawione tam instrumenty. Co on wymyślił? Nagle zeszła do nas Rydel z chłopakami i wszyscy stanęli na swoim miejscu.
- Wiemy, że czasem wolisz rock niż pop, więc postanowiliśmy przerobić pewną piosenkę.
Moi przyjaciele mówią, że jestem za głupi żeby myśleć
Że jesteś dla mnie jedyną,
Myślę, że umieram z miłości
Ponieważ prawda jest taka,
że ty wiesz ja nigdy nie odejdę
Ponieważ jesteś moim aniołem zesłanym z niebios

Kochanie, nie możesz zrobić niczego źle,
Moje pieniądze są twoimi
Dam ci trochę więcej, ponieważ kocham cię, kocham cię
Ze mną dziewczyno,twoje miejsce jest przy mnie
Tylko zostań tutaj
Obiecuję moja droga,nikt nie jest ważniejszy niż ty, niż ty

Kochaj mnie, kochaj mnie,
powiedz, że mnie kochasz.
Okłamuj mnie, Okłamuj mnie
I tak zawsze to robisz
Pocałuj mnie, pocałuj mnie,
powiedz, że za mną tęsknisz.
Powiedz mi, co chcę usłyszeć
Powiedz mi (kochaj mnie)

Kochaj mnie, kochaj mnie,
powiedz, że mnie kochasz.
Okłamuj mnie, Okłamuj mnie
I tak zawsze to robisz
Pocałuj mnie, pocałuj mnie,
powiedz, że za mną tęsknisz.
Powiedz mi, co chcę usłyszeć
Powiedz mi (kochaj mnie)
- Wow! No nie spodziewałam się! O wiele bardziej podoba mi się wasza wersja. Jesteście nieziemscy!
Po występie w garażu Ross i ja postanowiliśmy po prostu usiąść na kanapie i pooglądać filmy. Bardzo lubimy to razem robić. I tak jak przypuszczałam Ross naprawdę ucieszył się z mojego prezentu. Niby nic, ale jednak był zadowolony. Potwierdziło to to, że dla mnie zostawił tylko jedną :).

sobota, 8 lutego 2014

5.02,2014
Dzisiaj jest szczególny dzień, gdyż tak jak już wspominałam R5 gra bardzo ważny koncert. A jeszcze lepsze jest to, że wszystkie bilety zostały wyprzedane! Szczerzę to trochę się boję, bo w końcu mam z nimi występować...Ciekawe, czy spodobam się tym fanom. Mam nadzieję, że tak. Ostatnio wiele ćwiczyłam, by wypaść jak najlepiej. W końcu nie mogę teraz improwizować, bo teraz koncerty są na o wiele wyższym poziomie niż kiedyś. R5 ma teraz więcej fanów i są bardziej popularni. Cieszę się z tego powodu, bo należy im się to. Są bardzo utalentowani, więc świat musi się o nich dowiedzieć! A, zapomniałam dodać, że od tego momentu sprzedawane są bilety, tak zwane Vip. Taki bilet obejmuje zdjęcie z zespołem, gadżety, spotkanie przed rozpoczęciem koncertu, na którym można zadawać pytania. Powiem wam, ze to świetny pomysł. Dzisiaj się dowiemy jak to wszystko wypadnie.
W garderobie
- Czy ty to słyszysz? - zapytała mnie z entuzjazmem Rydel.
- No jasne, wasi fani są najlepsi.
- Od czterech godzin już stoją pod klubem - powiedział Riker.
- Naprawdę ich podziwiam, przecież na dworze jest bardzo zimno, a oni mają jeszcze siły was wołać i śpiewać wasze piosenki.
- Nigdy bym się nie spodziewał, że kiedykolwiek odniesiemy taki sukces - nie dowierzał Ross.
- Kocham ich! - odezwał się Rocky.
To prawda. R5Family jest genialna. Zależy jej na R5. To naprawdę wiele znaczy dla każdego członka zespołu. Często właśnie rozmawiamy o tym, jak na początku na ich koncerty przychodziło kilkanaście osób, a teraz można zobaczyć ich nawet kilkaset.
- Chyba do nich wyjdę - nagle zerwał się Riker.
- Idę z tobą - dołączył Ross.
- Ej czekajcie, też chcę ich zobaczyć - krzyknęła Rydel - Asia, chodź z nami!
- Ja? Oni przyszli dla was, ja to tylko tło.
- Przekonamy się jak pójdziesz.
- A Rocky i Ell?
- Oni na razie odpoczywają. No, ruszaj się!
- Ok, ok, ale i tak ja nie mam po co.
Poszliśmy razem zaglądnąć przez drzwi do klubu. Najpierw podszedł Riker. Od razu usłyszeliśmy pisk, ale był on bardzo przyjemny.
- Wow! Jest ich naprawdę dużo!
-Czekaj, teraz ja - powiedział Ross i wyjrzał przez szybę w drzwiach.
Teraz rozległ się kolejny krzyk. Potem przyszła kolej Rydel i tu także fani zaczęli piszczeć. 
- Teraz ty - popchnęła mnie Rydel.
Ku mojemu zdziwieniu, kiedy znalazłam się przy szybie, fani także nie oszczędzali swoich gardeł. To było niesamowite uczucie. Czułam się jak jakaś gwiazda. A przecież nią nie jestem! Tak bardzo chciałam do nich zejść, ale  nie pozwolili mi na to.
Po tej wspaniałej chwili czekaliśmy jeszcze 30 minut, zanim zaczęliśmy wpuszczać vip-ów. W końcu nadszedł czas na otwarcie drzwi. Ja razem z zespołem poszliśmy do specjalnego pokoju, gdzie miały być robione zdjęcia, a w tym czasie rozpoczęło się sprawdzanie biletów. Kiedy patrzyłam jak wiele osób za chwilę zobaczę, serce zaczęło mi jeszcze mocnej walić. Każdy z nich miał uśmiech na twarzy, niektórzy płakali. To było coś.
Wreszcie zaczęto powoli wpuszczać ludzi do pokoju. Ja siedziałam koło Stormie i tylko patrzyłam. Jednak nagle jedna dziewczyna podeszła do mnie po zrobieniu zdjęcia i powiedziała:
- Cześć, jestem twoją wielką fanką! Ty tak ślicznie tańczysz! Na ścianach w swoim pokoju mam bardzo dużo twoich zdjęć, no i oczywiście R5. Jesteś dla mnie wzorem, kocham cię. Mogę zrobić sobie z tobą zdjęcie?
Zatkało mnie. Teraz to zupełnie straciłam mowę. Ktoś nazwał mnie wzorem. Ktoś ma w swoim pokoju moje zdjęcia! Ktoś jest po prostu moim fanem! To niemożliwe. Jak?
- No oczywiście, że możesz. Bardzo ci dziękuję za te słowa.
Podeszłyśmy do fotografa i zrobiłyśmy sobie zdjęcie. A kiedy inni to zobaczyli, także prosili mnie o fotkę. Naprawdę nie mogłam w to uwierzyć. Myślałam w sumie, że kiedyś rozpocznę karierę tancerki i może choć trochę stanę się sławna, ale żeby tak teraz?! To najwspanialszy dzień w moim życiu.
Po koncercie
Ale się działo! Ten koncert był najlepszy! Najpierw ludzie chcieli robić sobie ze mną zdjęcia, potem okazało się, że mają dla nas niespodziankę! Specjalnie przygotowali dla nas prezentację o R5, ale także i ja się w niej pojawiłam. Wszyscy wzruszyliśmy się, oglądając ją. Następnie kiedy przyszedł czas spotkania, ja także dostałam pytanie. Myślałam, że w tym czasie będę czekała za kulisami, a tu proszę, byłam razem z zespołem na scenie i uczestniczyłam w spotkaniu z fanami! Do tego sam koncert wyszedł świetnie! Tego po prostu się nie da opisać. Dzięki tym wszystkim ludziom poczułam wiarę w siebie i tańczyłam lepiej niż kiedykolwiek. Teraz już wiem, dlaczego zawsze gwiazdy mówią, że nie osiągnęliby tego, gdyby nie ich fani. Oni dają nam siłę do dalszej kariery.  Są najważniejsi w życiu swoich idoli!
Myślę, że końcówka całego koncertu była najlepsza. Wszyscy razem zaśpiewaliśmy LOUD.
Come on get loud loud, let it out
Shout it out from the rooftops
Come on get loud
'till they shut us down
Come on get loud loud
Let it out
Show me everything hat you've got
Come on get loud loud
I need you now
Baby let me hear it loud

Na Na Na Na Na Naa
Na Na Na Na Na Naa
Na Na Na Na Na Naa
To właśnie te słowa najbardziej opisują  ten niesamowity wieczór!
Chociaż tak właściwie inną sytuację najbardziej zapamiętałam. A mianowicie jak po zakończeniu koncertu, kiedy przyszła pora na rozdawanie autografów, ludzie zaczęli krzyczeć, że chcą także mój autograf. W tym momencie to już zupełnie straciłam głowę.
Jednak także nigdy nie zapomnę słów R5.
- Jesteśmy z ciebie naprawdę bardzo dumni!
Niby zwykłe zdanie, a tak człowieka podnosi na duchu!
COME ON GET LOUD!!!!!