27,04,2014
Wczoraj nie zmrużyliśmy oka ani przez chwilę. Całą noc gadaliśmy o tym, co wydarzyło się w ostatnim czasie. Tylko właściwie Ratliff nie wytrzymał i zasnął około 3:00.
- Na pewno już wszystko w porządku, czy ja śnię? - cieszyła się Rydel.
- Już złe minęło! Chodź tu siostra! Tęskniłem.
- Podziwiam cię stary, na serio. Nie wiem, czy bym tyle wytrzymał bez rodziny, przyjaciół i dziewczyny - puścił do mnie oko.
- Nie było wcale tak łatwo...,ale byłem dobrej myśli.
- Najważniejsze, że już jesteś w domu synu - przytulił się do Rossa Mark - my już z mamą idziemy się położyć. Trochę za dużo tych przeżyć jak na nasz wiek. Dobranoc dzieci.
- Dobranoc -odpowiedzieliśmy chórem.
Kiedy tylko Mark i Stormie się oddalili, Delly zaczęła się....drzeć :)
- A teraz tłumacz się dlaczego wyszedłeś wtedy na ten ogród?!
- Rydel, naprawdę nie musisz krzyczeć.
- Prawie cię straciliśmy i to przez twoją głupotę. Jakiś porywacz czyha na nas, a ty sobie bez problemowo wychodzisz na dwór bez ochroniarza!
- Delly, przesadzasz - powiedział Riker.
- Ja?! Musi wreszcie zrozumieć, co zrobił!
- Dość! Chcesz wiedzieć, czemu to zrobiłem?!
- TAK!
- Dla niej! - wskazał na mnie...
- Dla...Asi...? W jaki sposób niby...?
- A no w taki, że ten gostek chciał ją! I nie powiem, co chciał z nią zrobić! Przecież musiałem się poświęcić. Nawiązałem kontakt z porywaczem, w ogóle to nazywał się Kenny, no nieważne i spytałem, czego właściwie chce. Wtedy ten odpowiedział mi, że pragnie Asi, no to ja zareagowałem, czy mogę dać mu coś w zamian. Może jakąś kasę chce, czy samochód...Załatwiłbym to. Ale nie. On upierał się przy MOJEJ dziewczynie. Więc ja napisałem mu, że niech w takim razie weźmie mnie! Pomyślał chwilę i się zgodził. Ale później okazało się, że wziął mnie tylko dlatego, bo myślał, że sama będziesz próbować mnie uratować i wtedy cię złapie. Na szczęście ty nie byłaś taka głupia.
Że przepraszam o czym mój najwspanialszy chłopak gada? Czy on naprawdę tak się poświęcił dla mnie... Przecież takie rzeczy to do filmów się nadają!
- Ross...Ja...Ja...Ja..Co ja mam powiedzieć w tej sytuacji? Pomóż mi, bo nie wiem.
- Nic, zrobiłem to, bo cię kocham. Teraz masz już chyba pewność.
- Nigdy nie wątpiłam!
Podbiegłam do niego i wtuliłam się...I cóż odkryłam, że jednak ma te przypuszczalne rany.
- Zapomniałam, wybacz. Co on ci zrobił, że jesteś okaleczony?
- Nie..nic.
- Ross! Może trzeba z tym iść do lekarza. Proszę, pokarz.
- Nie wiem, czy chcesz to widzieć.
- Dam radę, no już!
Podciągnął koszulkę do góry. Oczywiście pierwsze, co pomyślałam to: achh, kocham te jego klatę, ale zaraz później się otrząsnęłam, bo ujrzałam wielkie, brzydko wyglądające rany! I nie było ich mało!! Chłopcy i Rydel też się wystraszyli.To był przerażający widok, Rossy miał rację.
- O...mój Boże! Jutro idziemy do lekarza. Przecież mogła ci się zrobić jakaś infekcja i co wtedy!
- Nic mi nie będzie.
- Ross! Idziemy jutro to zbadać i mówię ci to ja Rocky! Twój starszy brat! Nawet nie próbuj się wymigiwać.
- Tylko błagam, nie mówcie mamie. Ona się załamie jak to zobaczy i tak zbyt dużo problemów miała przeze mnie, nie chcę dokładać i tego.
- Pod warunkiem, że dasz zobaczyć to lekarzowi.
- Dobra, już dobra.
- Chodźcie już lepiej spać! - zarządził Ratliff, który dopiero, co się obudził....
Poszliśmy do swoich pokoi, ale nikt nie zasnął. Ja zamiast pójść z Rydel, zdecydowałam, że chcę jeszcze pogadać z Rossem, więc skierowałam się do jego pokoju. Razem położyliśmy się na jego łóżku i przytuleni do siebie gadaliśmy całą noc. W końcu musieliśmy nadrobić ten czas rozłąki.
Czemu taki krótki ?? trudno biedny Rossy szkoda mi go ale cieszę się że już po wszystkim. PS: wspaniały blog i wgl ty jesteś wspaniała za to, że piszesz tak wspaniałe opowiadania. Czekam na nexta pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńjejkuuu :') Dziękuję Ci baaardzo <333 xoxo
UsuńBoski rozdział. Masz talent ;**
OdpowiedzUsuńCałuski
~Julia~